„Herody” chodzą po wsi, w każdej zamożniejszej chacie dając przedstawienie. Dekoracje i kulisy tworzy płachta rozpięta na dwóch drągach. Aktorzy: Herod, Herodowy marszałek, śmierć, diabeł, anioł, żyd, dziad. Kostiumy naiwne, lecz uroczyste, gra pełna przejęcia, teksty nie zmienione od XVIII wieku.
Do wychwalającego własną potęgę Heroda podchodzi frasobliwy marszałek:
Królu Herodzie, zła nowina dochodzi:
W Betlejem w miasteczku nowy król się rodzi.
Pada rozkaz wymordowania niewiniątek. Po chwili wkracza ponownie marszałek. W ręku ziemniak na patyku.
Królu Herodzie, niedobra nowina:
Niosę na pałaszu głowę twego syna!
Zbrodniczy król rozpacza jękliwie:
Ach, biada, biada, mnie Herodowi!
Utrapionemu wielce królowi,
Żem ja takiemu czasowi
Złemu popadł kłopotowi!
Śmierć w szarej płachcie ostrząc kosę, oznajmia cienkim falsetem:
… całą ziemię oblazłam,
Aż cię nareszcie w tym domu znalazłam!
Z woli bożej dekretuję,
Że ci życia nie daruję.
Ostatnie słowo powiadam
I kosę na szyję zakładam!
Teraz pojawia się diabeł:
Mój Herodku, za twe zbytki,
Pójdź do piekła boś ty brzydki!
Trup króla niknie za sceną. Widownia milczy, przejęta treścią dramatu. Artyści również przez cały czas sztuki zachowywali niezmąconą powagę. Głosy ich były pozbawione intonacji, ruchy skąpe i ustalone tradycją. Przeżywali grę na równi z publicznością. Dopiero ucieszne dialogi żyda i dziada płoszą nastrój, przywracając wesołość. Należycie ugoszczone „herody” idą do następnej chaty, co młodsza publiczność wyrywa za nimi, by zobaczyć przedstawienie drugi i trzeci, i czwarty, i dziesiąty raz.
Z. Kossak, Rok Polski, Warszawa 1974.
Tags: Boże Narodzenie zwyczaje