W tradycyjnej kulturze Wigilia Bożego Narodzenia była jednym z najważniejszych momentów w roku obrzędowym. Wigilijna noc była pełna magii. W wigilijnej obrzędowości występują liczne relikty pogańskich obrzędów: praktyk rolniczych oraz obrzędów zadusznych. Według starych wierzeń: „W wieczór ten otwiera się wnętrze ziemi i jasnym płomieniem świecą ukryte w nim skarby, woda w źródłach, potokach i rzekach zamienia się na chwilę w wino i miód, a nawet płynne złoto. Wtedy też srebrną gwiazdką zakwita kwiat paproci, dopiero w późniejszych legendach «przeniesiony» na noc świętojańską. Tej nocy pod śniegiem rozkwitają cudownie pachnące kwiaty, a drzewa owocowe zakwitają w sadach i od razu, tej samej nocy wydają owoce. Ptaki rozmawiają wtedy ludzkim głosem; mówi także bydło domowe: woły, krowy i konie; pszczoły w ulach budzą się z zimowego snu”.
Wigilijna wieczerza była kulminacyjnym momentem tego dnia. Jednak już od rana dzień ten był wypełniony obrzędowością i magicznymi praktykami. Wierzono, że przebieg wigilijnego dnia i nocy ma decydujący wpływ na przebieg nadchodzącego nowego roku. W Wigilię należało bardzo wcześnie wstać, aby przez cały rok być rześkim i pełnym energii. Należało się wykąpać w rzece lub strumieniu. W ciągu dnia nie wolno było się kłaść, aby nie chorować i aby w lecie „nie położyło się zboże”. Nie wolno było niczego pożyczać, aby nie utracić mienia. Tego nie wolno było wszczynać kłótni i wyrządzać sobie przykrości. Jako pierwszego gościa chętnie widziano mężczyznę – kimkolwiek by nie był. Zwiastowało to pomyślność na cały rok i byczka od pierwszej ocielonki. W wielu regionach mężczyźni w wigilijny poranek szli do sąsiadów z życzeniami.
Dzień upływał na przygotowaniach do wieczerzy. Wigilijna kolacja składała się z postnych potraw, stąd jej staropolska nazwa „postnik” lub „pośnik”. Na Litwie nosiła nazwę „kutia” lub „kuca” – od nazwy potrawy, która stanowiła podstawę zaduszkowej uczty Słowian. Inne nazwy to „kolenda” oraz „Pańska Wieczerza”. Przyrządzanie potraw wigilijnych kończono w połowie dnia. Według dawnych zwyczajów ilość wigilijnych potraw powinna być nieparzysta – u chłopów było ich z reguły siedem lub dziewięć. W Wigilię powinno się spożywać potrawy przyrządzone z „wszystkiego, co w polu, sadzie, ogrodzie, lesie i wodzie”, a więc z płodów ziemi: potraw zbożowych, mąk, kaszy, jarzyn, owoców, orzechów i miodu, a także ryb. W wigilijnym jadłospisie znajdowały się potrawy uznawane w dawnych czasach za żałobne i zanoszone w ofierze na groby zmarłych: ciemny mak, groch, fasola, bób, jabłka, miód oraz jajka. Jadłospis wigilijny był zróżnicowany regionalnie: kutię jadano na całym wschodnim pograniczu, we wsiach podkarpackich pierwszym wigilijnym daniem był siemieniec – rzadka zupa z siemienia lnianego, w Wielkopolsce jadano siną zupę konopną.
Ważnym elementem wigilijnego dnia było przystrojenie izby. W kątach izby umieszczano snopy zboża. Na stołach lub ławach, przy których zamierzano spożywać wieczerzę, rozpościerano siano i słomę. Zdaniem niektórych badaczy obrzędu już pogańscy przodkowie rozściełali siano pod miskami z jadłem, aby przypodobać się demonowi Siema, który sprawował opiekę nad rodziną albo Rgieła – bóstwo zboża i pól. Dekorowano także dom zielonymi gałązkami. U pułapu, nad stołem wigilijnym, wieszano sosnową lub jodłową gałąź, przybraną owocami, orzechami, opłatkami i barwnymi papierowymi ozdobami. Przystrój ten występował w Polsce pod nazwą „podłaźniczka”, „połaźnik”, „boże drzewko”. Z podłaźniczkami związane były różne wierzenia i wróżby. Wnętrze izby ozdabiano także „światami” z opłatków.
Wieczerzę wigilijną rozpoczynano po pojawieniu się na niebie pierwszej gwiazdy dzieleniem się opłatka. Domownicy dzielili się białym opłatkiem – zabarwione przeznaczone były dla zwierząt, z którymi także dzielił się gospodarz. Opłatkom przypisywano wiele magicznych właściwości. Miały zapewniać dostatek oraz obfitość chleba. Wierzono, że okruch wigilijnego opłatka wrzucony do studni oczyści wodę, a jego odrobina noszona w kolbie strzelby zapewnia myśliwemu trafienie do celu. Opłatek traktowano także jako środek leczniczy i niweczący złe uroki.
Do wigilijnego stołu zasiadano według starszeństwa, aby również w tej kolejności umierać. Do stołu powinna zasiadać parzysta ilość osób – w przeciwnym razie ktoś z domowników mógłby umrzeć w przeciągu roku. Pozostawiano także wolne miejsce dla dusz bliskich zmarłych, które tego dnia mogły nawiedzić domostwo. Przed zajęciem miejsca należało dmuchnąć na stołki i ławy, aby nie usiąść na odpoczywającej tam duszy. Nie wolno było spluwać na podłogę, chlustać pomyjami oraz używać ostrych narzędzi. Dla dusz zmarłych pozostawiano resztki potraw wigilijnych, ułamki opłatków, strząsano na ziemię kilka kropel wódki. W Polsce znany był zwyczaj symbolicznego zapraszania zwierząt na wieczerzę wigilijną, który tak naprawdę miał na celu przywołanie dusz zmarłych. Otwierając szeroko drzwi wołano: „Chodźże wilczku do pośniczku!”.
Wigilia to także czas wróżb i magicznych praktyk mających zapewnić urodzaj. Gospodarz wróżył jaka będzie pogoda, panny na wydaniu wróżyły czy będą miały wesele w nadchodzącym roku. Zaklinaniu urodzaju służyły takie praktyki jak rzucanie pod powałę garści słomy – jeśli słoma zahaczyła o drzazgi tragarza oznaczało to obfity plon zboża. Urodzaj drzew owocowych zapewniano poprzez ich bicie i obwiązywanie słomą. Podczas jedzenia kapusty mówiono „składaj się kapusto”, przy potrawach mącznych i kaszach „mnóż się zboże”, zaś przy grochu „wiąż się groszku”.
Wigilijnego stołu nie sprzątano, po dopełnieniu wszystkich wigilijnych obrzędów udawano się na nocną mszę zwaną „pasterką” lub „północką”.
Bibliografia:
Barbara Ogrodowska Święta polskie – tradycja i obyczaj, Warszawa 1996.
Maria Ziółkowska Szczodry wieczór, szczodry dzień, Warszawa 1989.
Źródło zdjęć: Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu (mwmskansen.pl)
Tags: Boże Narodzenie religia zwyczaje