Malarstwo na szkle rozwinęło się w XVII stuleciu we Włoszech, następnie szybko przedostało się do Europy zachodniej, gdzie znalazło zastosowanie w pracowniach artystów wykształconych. Charakter tego malarstwa zmienił się dopiero wówczas, gdy w drugiej połowie XVIII w. malowaniem na szkle zajęli się dla powiększenia swych zarobków robotnicy hut szklanych. Wykonywali oni obrazy dla ludu na lichych, wybrakowanych szybkach. Wprowadzenie obrazów na szkle w obieg kultury wiejskiej wiązało się z gwałtownym rozwojem przemysłu szklarskiego na przełomie XVII i XVIII w., wskutek czego materiał na podobrazie stał się łatwo dostępny i miał stosunkowo niską cenę. W Czechach i na Śląsku powstało wiele hut, w których wytwarzano poza zwykłym szkłem okiennym także szkła zdobione.
W Polsce malowidła na szklanej tafli potocznie nazywane są obrazami malowanymi na szkle. Jest to jednak błędna nazwa, ponieważ były malowane pod szkłem, co zresztą uwydatnia ich nazwa niemiecka Hinterglasmalerei. Często rysunki wykonywane były na podstawie dostępnych grafik dewocyjnych. Technika malowania na szkle nie pozwalała wykonywać poprawek, dlatego artyści podkładali pod taflę szkła drzeworyty czy miedzioryty zwane kopersztychami. Wyrób obrazów wymagał sporej sprawności, malarz musiał umieć sporządzić spoiwo, farby kryjące, dojść do perfekcji w odwrotnym cyklu malowania. Obrazy na szkle powstawały w następujący sposób – najpierw na taflę szklaną nakładano kontury postaci i ornamentów oraz te szczegóły, które w obrazach na innych podłożach dodawane były na końcu, np. rumieńce na twarzach. Kontur obrysowujący daną postać był czarny lub barwny. Następnie po wyschnięciu pierwszej warstwy, wypełniano powierzchnie między konturami. Na końcu malowano tło, które niekiedy pokrywało całą taflę wraz z częściami zamalowanymi już poprzednio. Przy takim odwróconym porządku pracy właściwa powierzchnia malowidła, która jest przeznaczona do oglądania, znajduje się pod szkłem. Osoby, rzeczy, ornamenty były traktowane płasko, nie imitując trzeciego wymiaru. Każde wolne miejsce tła było wypełnione ornamentem lub fantazyjnymi kwiatami. Chociaż artyści ludowi pomagali sobie kompozycją obrazu podkładaną pod szkło, nie można nazwać ich naśladowcami. Wyjątek stanowi ikonograficzna treść religijna, która zapożyczona była od dzieł nieludowych. Wszystko inne było własnym wkładem malarza: ogólna kompozycja, kształt, rysunek, barwa, ornament, a przede wszystkim odmienna atmosfera artystyczna. Czynnikiem dzięki któremu można zakwalifikować obraz do grupy ludowej jest jego artystyczny charakter, będący wyłącznym wytworem ludowej kultury.
Kolorystyka dawnych obrazów na szkle jest bardzo charakterystyczna. Uwagę zwracają żywe, czyste barwy, często zestawione ze sobą kontrastowo. Powszechnie używano czerwieni, koloru niebieskiego we wszystkich odcieniach oraz białego, zielonego i żółtego. W niektórych obrazach pojawia się kolor złoty. Pokrywano tym kolorem nimby wokół głów świętych oraz przedmioty, które kojarzą się ze szlachetnym kruszcem np. kielichy, korony czy berła. Efekt złotego błysku osiągnięto podkładając pod niezamalowane lub pokryte pokostem szkło, folię lub rzadziej płatki złota. Dodatkowy efekt wizualny stwarzają refleksy i załamania światła na nierównościach szyby. W obrazach odbijały się płomienie z paleniska pieca czy światła lampy naftowej, które rozjaśniały wnętrze i nadawały mu koloru. Lato było najlepszą porą roku na malowanie obrazów na szkle. Malarze jednocześnie wykonywali wiele egzemplarzy obrazów, dlatego musieli mieć odpowiednie miejsce do suszenia poszczególnych warstw farby. Jeżeli w domu brakowało miejsca, obrazy suszono na słońcu. Mimo pozornie kruchego materiału, obrazy na szkle pozostawały wiele lat w niezmienionym kształcie. Czystość barw i wyrazistość rysunku była zachowana. Po przetarciu wilgotną szmatką obrazy odzyskiwały dawny połysk. W przeciwieństwie do malowideł nie ciemniały, nie rwały się oraz nie wilgotniały. Jedynym zagrożeniem było stłuczenie, dlatego wieszano je wysoko w bezpiecznych miejscach.
Obrazy malowane na szkle wytwarzano taśmowo i w ogromnych ilościach, zgodnie z przyjętymi wzorami. Przy produkcji korzystano z gotowego wzoru, którym była najczęściej dewocyjna grafika. Podkładaną ją pod szklaną taflę i kopiowano, malując bezpośrednio na szkle kontury kompozycji. W ten sposób odbijano ogólny schemat kompozycji, natomiast szczegóły były inwencją twórcy. Często zdarzało się, iż malarze podczas malowania opuszczali atrybuty świętych lub domalowywali inne, np. św. Katarzynę pozbawiano koła, a na wizerunku Matki Boskiej berło zamieniano na gromnicę. Niekiedy na obrazach trudno rozpoznać świętego. Wzory odbijano z podkładek, dlatego często otrzymywano efekt zwierciadlany. Błędy widoczne są w przedstawieniu Trójcy Świętej, gdzie Chrystus znajduje się po lewicy Boga Ojca. Kopiujący artyści zdradzali swój analfabetyzm, czasem opuszczali litery lub je zniekształcali. Mechanicznie kopiowali podpisy pod obrazami, które można było odczytać tylko w przeciwną stronę.
Chłopi kupowali obrazy malowane na szkle przeważnie na miejscu, we wsiach w których żyli, często we własnych chałupach. Do najbardziej nawet zapadłych osad wiejskich docierali wędrowni obraźnicy. Byli to szklarze, którzy w specjalnych drewnianych krosnach, zakładanych na plecy, roznosili od chałupy do chałupy obrazy malowane na szkle i szyby do szklenia okien. Wędrowni sprzedawcy tylko pośredniczyli pomiędzy wytwórcami obrazów a kupującymi. Pochodzili z terenów, gdzie istniały huty szkła. Wytwórcami większości obrazów byli pracownicy hut i ich rodziny. Czasem wręcz w samych hutach otwierano malarnie obrazów. Gotowe obrazy dawano do domokrążnej sprzedaży obraźnikom. Wielu z nich było Słowakami ze środkowej Słowacji. Na Podtatrze docierali też licznie obraźnicy ze Śląska i Czech oraz Moraw. Roznoszenie obrazów na szkle związane było ze sporym mozołem. Obraźnicy musieli posiadać dobrą kondycje fizyczną, gdyż ich praca polegała na roznoszeniu obrazów na odległe, górzyste tereny. Przemierzali wiele kilometrów, dźwigając na plecach szklane obrazy, uważając aby ich nie potłuc.
Sprzedaży obrazów świętych często towarzyszył ceremoniał. Obraźnicy po wejściu do chłopskiej izby pozdrawiali imieniem Chrystusa wszystkich obecnych, następnie klękali przed zastanymi tam obrazami i modlili się głośno. Potem dopiero rozkładali oferowane do kupna obrazy, chwaląc skuteczność modłów do poszczególnych świętych. Wyjaśniali też treść scen na obrazach. Niektórzy z obraźników odczytywali nawet fragmenty z Ewangelii, które były czytane ostatniej niedzieli w kościołach. Po dokonanej transakcji pomagali zawieszać obrazy w izbie gospodarza. Ten bogaty w ceremoniał sposób sprzedaży obrazów malowanych na szkle, zapewne musiał działać silnie na chłopską wyobraźnię i chyba rzadko, który chłop odważył się odmówić kupna obrazka. Chłopi zaopatrywali się w obrazy nie tylko w swoich wsiach, ale kupowali je również na jarmarkach i odpustach. Tradycja pielgrzymowania do cudownych obrazów i innych miejsc świętych, była bardzo żywa na wsi. Utrwalił się zwyczaj przywożenia pamiątki z takiej wyprawy. Na odpustach i jarmarkach kupowano różne dewocjonalia, między innymi obrazy na szkle. Z terenu Podtatrza górale udawali się do różnych miejsc kultu religijnego. Chętnie odwiedzano Ludźmierz, Kalwarię Zebrzydowską, Lewoczę (Mariańską Horę) czy Suchą Horę.
Zdjęcie: św. Marcin, 1968 (fot. Paweł Murzyn, ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego)
Tags: sztuka