Zapraszanie gości to ważny element weselnych przygotowań. Współcześnie młodzi wspólnie odwiedzają domy członków rodziny i znajomych wręczając im zaroszenia na ślub i wesele. Zwyczaj ten jest stosunkowo młody, jeszcze do początków XX wieku zapraszanie gości weselnych wyglądało inaczej.
Zwykle na wesele zapraszano trzykrotnie. Gości zaczynała zapraszać panna młoda. Zazwyczaj po pierwszej lub drugiej zapowiedzi wybierała się w obchód po wsi (uboższe dziewczęta wędrowały znacznie dalej), podczas którego towarzyszyła jej starsza uboga kobieta zwana babką zaopatrzona w worek na siano i koszyk. Wstępowały one do chałup, gdzie panna młoda chwytała domowników za nogi prosząc o błogosławieństwo i zapraszając na wesele. Gospodarze obdarowywali młodą zbożem, masłem, jajami, czasem pieniędzmi. Zwyczaj ten miał charakter zarówno obrzędowy, jak i ekonomiczny, świadczył o silnej więzi i solidarności wiejskiej społeczności. Z zebranych darów przygotowywano przyjęcie weselne. Obchód ten był różnorodnie nazywany, zależnie od regionu. Występowały takie nazwy, jak: „chodzenie po kądzieli”, „chodzenie po wilku”, „chodzenie po wspomożeniu”, „chodzenie po miskach”. Warto zaznaczyć, że córki bogatych gospodarzy rzadko praktykowały ten zwyczaj.
Po raz drugi na wesele zapraszał pan młody wraz z drużbą w przeddzień ślubu. Odświętnie ubrani jeździli konno po wsi i śpiewając zapraszali gości na wesele: „Panie gospodarzu prosimy do siebie. Prosi pan drużba z panio swaszko, pan młody, pani młoda i pan ojciec z panio matko, żebyście nami nie gardzieli, na wesele przychodzili jutro raniusieńko” (przykładowa treść zaproszenia z okolic Rzeszowa z początku XX wieku). Gospodarze częstowali zapraszających kieliszkiem wódki i drobnym poczęstunki. Bywało, że taki objazd trwał przez całą noc. Zdarzały się przypadki, że proszący na wesele wjeżdżał na koniu do izby, co było wielkim wyczynem, o którym długo rozprawiano (w dawnych chałupach były wysokie progi i niskie drzwi).
Po raz trzeci, ostatni, na wesele zapraszano w drugi dzień wesela (należy pamiętać, że tradycyjne wesela trwały nieraz kilka dni). Z samego rana drużbowie rozchodzili się po wsi zaparzając gości do domu panny młodej. Młoda wychodziła gościom naprzeciw, chwytała ich za nogi, ci zaś obdarowywali ją lnem lub niewielkim datkiem pieniężnym.
Występowały różne lokalne odmiany tego zwyczaju, jednak wszędzie ten element weselnego scenariusza odgrywał ważną rolę. Tradycje związane z zapraszaniem gości weselnych zaczęły zanikać z początkiem XX wieku.
Bibliografia:
Krzysztof Ruszel Leksykon kultury ludowej w Rzeszowskiem, Rzeszów 2004.
Obrazek główny: Adam Setkowicz „Drużba krakowski z koniem”
Tags: zwyczaje