Zdrowa gromadka dzieci była błogosławieństwem dla każdego małżeństwa na dawnej wsi polskiej. Dzieci były sensem życia rodziny oraz radością i pociechą dla rodziców. Z czasem miały służyć pomocą oraz zachować ciągłość rodu. Wierzono, że im więcej się ich rodzi, tym lepiej. Stąd powiedzenie: „Pan Bóg daje dzieci, da i na dzieci”.
Ciąża
Dawniej niechętnie rozmawiano o ciąży, ponieważ dotyczyła intymnej sfery życia. Kobieta rzadko mówiła o swoim stanie, często bała się zapeszać. Na początku informowała męża i najbliższą rodzinę (rodzice, teściowie). Sąsiedzi dowiadywali się dopiero wtedy, gdy zauważalna była zmiana sylwetki. Z ciążą związanych było wiele nakazów, zakazów oraz przesądów, które miały na celu utrzymać dziecko i doprowadzić do łagodnego porodu. Mówiono, że należy spełniać wszystkie zachcianki kobiety w ciąży, gdyż sprzeciwienie się może spowodować, iż dziecko będzie łakome i ciągle głodne. Szczególnie przestrzegano przed zalęknięciem się, które mogło być powodem znamion na ciele dziecka tzw. myszek.
Więcej: Ciąża w tradycji ludowej
Narodziny
Powiadano, że jeśli kobieta będzie pracowita w czasie ciąży, poród będzie szybki i łatwy. W rzeczywistości porody na wsi nie należały do najprzyjemniejszych. Kobiety rodziły w swoich domach, w skromnych izbach na niewygodnych łóżkach, a nawet na słomie rzuconej na podłogę. Pomocy udzielały doświadczone kobiety, z najbliższej rodziny lub sąsiedztwa. Rządziła nimi „wiejska położna”, zwana dzieciorobką. Mężczyźni zazwyczaj nie uczestniczyli przy porodzie. Zdarzało się jednak, iż wołano ich gdy stan rodzącej się pogarszał. Proszono, aby przyszły ojciec podtrzymał rodzącą, a nawet posadził ją na kolanach, bowiem uważano, iż to skróci jej męczarnie. Dziecko po przyjściu na świat było kąpane w drewnianej niecce, w ciepłej wodzie z dodatkiem ziół.
Połóg i wywód
Po porodzie rozpoczynał się dla kobiety okres połogu, podczas którego powoli dochodziła do zdrowia. W tym czasie nadal uznawana była za nieczystą, dlatego obowiązywało ją wiele nakazów oraz zakazów, wynikających z systemu różnych zwyczajów, obrzędów i przepisów izolacyjnych. Matka z noworodkiem przebywała w domu, bowiem nie wskazane były kontakty ze społeczeństwem. Kobieta nie mogła także uczestniczyć we mszy świętej i obrzędach kościelnych. W pierwszych dniach po porodzie można było jedynie przyjąć odwiedziny kobiet tzw. nawiedziny. Matka mogła zacząć prowadzić normalne życie dopiero po wywodzie, czyli ceremonii kościelnej, która następowała 40 dni po porodzie. Rytualne oczyszczenie zamykało okres połogu, a wraz z nim wszelkie zakazy i nakazy oraz izolację.
Okres niemowlęctwa
Najważniejszym obrzędem w życiu niemowlęcia był chrzest połączony z uroczystością nadania imienia. Wierzono, że nieochrzczone dziecko jest podatne na działanie złych mocy, dlatego matka tuliła dziecko w ramionach i nie opuszczała go na krok. Szczególną uwagę zwracano na dobór kumów, czyli rodziców chrzestnych. Ważną sprawą był także wybór imienia. Często nadawano imię patrona dnia, w którym dziecko się urodziło, imię po dziadku lub babci, albo po miłym sercu krewnym.
Matkę i niemowlę łączyła szczególna bliskość, która wynikała przede wszystkim z ochrony przed czarami i urokiem. Nie pozostawiano niemowlęcia bez opieki, niektóre matki nie pozwalały zbliżyć się do kołyski obcym osobom, a nawet sąsiadom. Tym bardziej nie zgadzano się na chwalenie dziecka i dotykania go. Wiejskie kobiety żyły w przekonaniu, że przyczyną najcięższych chorób są uroki, złe oczy i czary. Wierzono, że ochronę zapewni czerwona szmatka lub tasiemka zawiązana na rączce. Przed wszelkim złem miał chronić także medalik zawieszony na szyi na czerwonej wstążce.
Matki starały się jak najdłużej karmić dziecko piersią, uważano bowiem, iż kobiece mleko jest najzdrowszym i najlepszym pokarmem dla niemowlęcia. Na wsi dzieci dostawały do ssania smoczki, robione ze szmatki płóciennej i związany w nich tłuszczony cukier, gotowany groch, czy kaszę z miodem. Czasem podawano szmatkę skropioną słodką wódką, która miała sprowadzić mocny i długi sen. Niemowlę, które miało niespokojny sen i płakało w nocy uspokajano dając mu do picia wódkę lub wywar z maku. Bywało, że wieczorem sypano mak na główkę, albo wkładano kolebki makówki do kołyski.
Niezwykle emocjonująca była nauka chodzenia. Matki starały się chronić dziecko przed upadkiem, ale jednocześnie zachęcały je i pomagały stawiać pierwsze kroki. Często pod pachy wkładano sznur lub materiał zwinięty w rulon i w ten sposób prowadzono dziecko. Kiedy z samodzielne chodzenie nie sprawiało problemów, dziecko wchodziło w kolejny etap swego życia. Radośnie biegało po izbie, a na podwórku bawiło się pod okiem starszego rodzeństwa.
Więcej: Postać dziecka w kulturze ludowej
Dla wielu wiejskich kobiet dziecko było darem od Boga. W rodzinach chłopskich występowała ciągła bliskość niemowlęcia i matki. Chociaż życie na wsi nie należało do najłatwiejszych, starano się cieszyć z każdego dnia.
Źródło:
B. Ogrodowska, Polskie tradycje i obyczaje rodzinne, Warszawa 2012.
Zdjęcie główne: Fragment obrazu W. Hofmana „Madonna”, 1909, Galeria Obrazów, Lwów.