Święty Marcin urodził się na Węgrzech ok. 316 roku. Jego ojcem był oficer rzymski, dlatego Marcin we wczesnym wieku wstąpił do wojska. Wraz ze swoim garnizonem trafił do Galii, gdzie miało miejsce bardzo ważne wydarzenie w jego życiu. Wracając z patrolu zobaczył półnagiego człowieka proszącego o litość. Poruszony tą sytuacją okrył żebraka połową swego płaszcza. W krótkim czasie miał sen, który wyjaśnił całe zdarzenie. Żebrakiem był sam Chrystus odziany w skrawek materiału. Niebawem Marcin został duchownym, a wkrótce biskupem Tours. Jak głosi legenda nie chciał żadnych zaszczytów, dlatego kiedy zmarł biskup Tours, św. Marcin ukrył się niedaleko gęsiarni. Nikt by go wtedy nie znalazł, gdyby nie gęsi, które narobiły dużo hałasu i zwróciły uwagę na ukrywającego się. Tak Marcin został biskupem, a gęsi stały się głównym daniem w dzień jego święta, które przypada 11 listopada.
Z dniem świętego Marcina w Polsce wiąże się dużo przysłów i powiedzeń. Wiele z nich dotyczy gęsiny:
„Na świętego Marcina najlepsza gęsina”
„Dzień św. Marcina dużo gęsi zarzyna”
„Na Marcina gęś do komina”
Potrawy przyrządzone z gęsi wiązały się również z dawnym czterdziestodniowym okresem adwentowym, który rozpoczynał się po św. Marcinie. 11 listopada był zatem dniem, kiedy po raz ostatni spożywano mięso, a była nim zazwyczaj gęsina. Po spożytej uczcie, z kostek gęsi przepowiadano jaka będzie zima. W dawnej Polsce był to dzień wolny od pracy. Wszyscy spotykali się przy wieczerzy, na której ucztowano i bawiono się. Tego dnia bogate osoby biorąc przykład ze świętego, dzieliły się jadłem i napojem z potrzebującymi.
Amerykanie podczas Święta Dziękczynienia spożywają indyka, a my Polacy mamy swoją gęś na Dzień Niepodległości.
Tags: zwyczaje